GAZETKA 

Treść gazetki z racji Uroczystości Zesłania Ducha Świętego i bierzmowania w parafii. 

"...gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc 

i będziecie moimi świadkami..." (Dz1,8) 

   

ŚWIADECTWO KAPŁANA - O. ANTONI LULA 

    7 listopada 1996 r. 1500 kapłanów z 89 krajów świata wyświęconych w 1946 r. wzięło udział w obchodach złotego jubileuszu kapłaństwa Ojca Świętego. Podczas uroczystości w obecności Papieża o. Antoni Lula, 86-letni jezuita z Albanii, złożył świadectwo o swoich 50 latach kapłaństwa: 

    Byłem nowo wyświęconym kapłanem, kiedy w moim rodzinnym kraju, Albanii, nastały rządy dyktatury komunistycznej i okrutne prześladowania religijne. Był to rok 1946. Ode mnie Pan zażądał, abym rozpostarł ramiona i pozwolił przygwoździć się do krzyża; abym nie pełnił posługi, ale żył w kajdanach i znosił tortury i ten sposób sprawował moją Eucharystię, moją kapłańską ofiarę. 

    19 grudnia 1947 r. zostałem aresztowany pod zarzutem agitacji i propagandy antyrządowej. Przeżyłem 17 lat ciężkiego więzienia, a później wiele lat robót przymusowych. Moim pierwszym więzieniem w tamten mroźny grudzień była ubikacja w górskiej wiosce w okolicach Szkodry. Trzymano mnie tam przez dziewięć miesięcy; siedziałem skulony na zamarzniętych odchodach, nie mogłem się nawet położyć, gdyż tak ciasne było pomieszczenie. W noc Bożego Narodzenia (tego nie da się zapomnieć) wyciągnięto mnie stamtąd i umieszczono w innej ubikacji, na drugim piętrze więzienia, gdzie kazano mi się rozebrać i zawieszono na sznurze przeciągniętym pod pachami. Byłem nagi, zaledwie dotykałem ziemi końcami palców. Powoli, nieubłaganie traciłem czucie. Zimno ogarniało stopniowo całe ciało, a kiedy doszło do piersi i serce zaczynało odmawiać posłuszeństwa, wydałem okrzyk rozpaczy. Przybiegli moi oprawcy, ściągnęli mnie i skatowali kopniakami. Tamtej nocy i w tamtym miejscu, w osamotnieniu tej pierwszej tortury przeżyłem prawdziwy sens Wcielenia i Krzyża. 

    Jednakże ulgę w tych cierpieniach dawała mi obecność we mnie i przy mnie Jezusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana; niekiedy ta pomoc napełniała mnie tak wielką radością i pociechą, że muszę ją nazwać nadzwyczajną. 

    Uwolniono mnie przy okazji amnestii w 1989 r. Miałem wtedy 79 lat. Takie było moje doświadczenie kapłańskie. 

    Nigdy nie żywiłem urazy do tych, którzy, po ludzku mówiąc, ukradli mi życie. Po uwolnieniu spotkałem kiedyś przypadkiem na ulicy jednego z moich oprawców; ogarnęło mnie współczucie, podszedłem do niego i uścisnąłem go. 

(świadectwo opublikowane w L'0sservatore Romano 1/1997) 

 

 

ŚWIADECTWO KAPŁANA - KS. PAWEŁ WYSZKOWSKI 

    Ksiądz Paweł Wyszkowski jest młody, nie ma jeszcze 30 lat. Z pochodzenia jest Polakiem. Należy do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Oto fragmenty wywiadu, który ukazał się w "Przewodniku Katolickim" nr 11/2001. 

    Dzieciństwo było wezwaniem do wiary. Urodziłem się i wychowałem w rodzinie katolickiej w Barze na Ukrainie, w czasie prześladowań Kościoła przez rząd komunistyczny. Rodzice uczyli mnie, że za wiarę trzeba cierpieć i dlatego zawsze zabierali mnie do kościoła. To oni z ręcznie przepisywanych książeczek zakopywanych w lesie, czy ogrodzie uczyli mnie modlitw. 

    Kiedyś, gdy byłem mały, ktoś spytał mnie, kim chciałbym być, gdy dorosnę. Odpowiedziałem, że papieżem. On bardzo się zdziwił. No właśnie. Chciałem zostać papieżem choć na chwilę, żeby ogłosić moją mamę świętą. Za to, że nauczyła mnie wiary. Niektórzy wierzący nie rozumieli, dlaczego mama zabiera mnie do kościoła. Mówili: "Po co? Potem będą to dziecko tłuc, nauczyciele będą szarpać przy klasie, zaniżać oceny". Mama zawsze prowadziła do Boga i uczyła, że za wiarę trzeba cierpieć. Codziennie trzeba być gotowym "pokroić się" za Chrystusa. (...) 

    Pamiętam dzień Bożego Narodzenia 14 lat temu. Był to zwykły pracujący dzień. W szkole ogłoszono, że uczniowie, którzy pójdą na Pasterkę, będą ukarani. Poszedłem i nauczyciele mnie zauważyli. Następnego dnia za karę zabrano mi kurtkę zimową. Wtedy musiałem w koszuli wracać do domu 5 km. Pamiętam, jak zamarzałem, gdy nie mogłem iść, czołgałem się. Potem już nic nie pamiętam. Ocknąłem się w szpitalu. Nie miałem skóry, wszystko gniło. Smarowali mnie maściami, aby skóra odrosła. Spędziłem w szpitalu 8 miesięcy. Później z uszu ciekła mi ropa. Na prawe ucho nie słyszę wcale, na lewe tylko 70 %, ale ten brak słuchu przypomina mi, że należę do Chrystusa. 

ŚWIADECTWO - GRACJA 

    W 1920 roku odbywał się w Nowym Jorku głośny proces spadkowy. Chodziło o spadek po multimilionerze Mennforcie. Jedyną spadkobierczynią była jego córka. Sędzia w obecności świadków otworzył kopertę z testamentem i przeczytał tekst: "Majątek mój przeznaczam jedynej mojej córce, Gracji. Zanim jednakże stanie się prawną właścicielką - żądam od niej wyrzeczenia się wiary katolickiej" Sędzia zwrócił się do niej z zapytaniem, czy wyrzeka się wiary. W sali zapanowała cisza. Lecz ciszę tę przerwał za chwilę głos córki, która odpowiedziała: "Wiary się nie wyrzekam!". "Wobec tego - mówi sędzia - majątek przechodzi na skarb państwa". Po chwili sędzia zapytał ją, dlaczego tak postąpiła. Dziewczyna odpowiedziała: "Utraty Boga nie powetuje mi żadne dobro, a dla tych kilkunastu lat mojego życia nie warto sobie przekreślać wieczności. Czymże jest majątek mojego ojca wobec tego majątku, który daje mi mój Ojciec w niebie?". 

Ks. Poręba J., Uwierzyć w Chrystusa i być Jego świadkiem, BK 7-8/1985/, s.72

 

ODNALEŹLI BOGA I SĄ JEGO ŚWIADKAMI 

    Spotkałem trzech młodych ludzi. Powiedzieli, że właśnie odnaleźli Boga. Zdziwiłem się i wysłuchałem ich opowieści. 

    WIKTOR - lat 22. Urodził się w ateistycznej rodzinie, dlatego rodzice odbyli modny wówczas rytuał - tzw. "chrzest świecki", czyli nadanie czerwonej gwiazdy dziecku. W 1990 r. spotkał świeckich misjonarzy z Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Uczestniczył w ich spotkaniach ewangelizacyjnych. Zapragnął nagle poznać Boga, doświadczyć Go w sercu. Był to jego pierwszy krok na drodze do wiary. 

    W 1994 r. spotkał innych młodych ludzi z sekty, z tzw. Protestanckiego Kościoła Chrystusowego, i znowu obudziło się w nim pragnienie wiary. W sekcie grano na emocjach (w dzisiejszym Kijowie tysiące młodych ludzi jest tym ruchu). Wiktorowi zaproponowano chrzest. W dniu, w którym miał go przyjąć, spotkał katolika działającego w neokatechumenacie. Ten człowiek wyjaśnił mu, czym są sekty i wprowadził w duchowość chrześcijaństwa. Pan Bóg przez tego człowieka objawił mu światło wiary. Wiktor zrozumiał, ze w Kościele katolickim istnieje pełnia objawienia. Przyjął chrzest. Jest wzorowym katolikiem. 

    IGOR - lat 26. Ukończył studia techniczne. Od urodzenia mieszkał w Kijowie, blisko cerkwi prawosławnej. Gdy miał 13, 14 lal obserwował tłumy ludzi przed cerkwią na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Zainteresowało go to wówczas. Za komuny do lat 18 zabronione było uczęszczanie do cerkwi. Ale on intuicyjnie odczuwał Pana Boga, tak bardzo go potrzebował... W niedzielę cerkwi strzegła milicja, wyłapując młodzież i dzieci. Kilka razy przechodził przez mur - by wejść do środka świątyni. Raz złapał go milicjant i wyrzucił z cerkwi. Wiadomo, ze zakazany owoc bardziej smakuje. Zauważył, ze w dni powszednie nie ma milicji. Odważył się wejść do wnętrza. Zachwycił się ikonami. Potem chodził codziennie, kontemplował, przeżył nawrócenie. Przyjął chrzest. Mówi, że jest typem pasjonata. Zaczął na własną rękę studiować Pismo Święte, nauczył się nawet greki, by czytać Biblię w oryginale, zajmuje go chrześcijańska literatura, św. Augustyna. 

    MIKOŁAJ - lat 24. Z pochodzenia Rosjanin - urodzony w rodzinie ateistycznej, mieszka w Kijowie. W wieku 16 lat odczuł intuicyjnie potrzebę nawrócenia. Sam zaczął chodzić do cerkwi, słuchać kazań, pasjonowała go liturgia. Na znak, że istnieje Pan Bóg. zawiesił krzyżyk na szyi. Zabroniono mu noszenia go w szkole. Zabierano. Nie poddał się. Po zabraniu jednego krzyżyka kupował nowy. Otrzymywał upomnienia, ostrzeżenia, wreszcie wyrzucono go ze szkoły. Noszenie znaków religijnych u dzieci i młodzieży było zabronione. To go nie przerażało. Raz dla żartów, aby zmylić nauczycieli. założył sobie zwykły sznurek bez krzyżyka... 

    Wciąż w sercu odczuwał głębszą potrzebę Boga. Po ukończeniu studiów wyższych był w wojsku na Krymie, następnie wrócił do Kijowa, gdzie spotkał Jehowitę, który wciągnął go do sekty. Przyjął tam ich inicjację. Przez rok aktywnie apostołował w duchu braci z Brooklynu. Gdy poznał bliżej struktury Świadków Jehowy. zerwał z nimi. Powrócił do chrześcijaństwa. Zachwyciła go liturgia bizantyjska i kontemplacja. W 1994 r. wstąpił do Seminarium Duchownego. 

Jan Maria Sochocki 1995 r.